środa, 31 sierpnia 2011

62

I kolejne wakacje minęły. Nie były zbyt rewelacyjne, ale nie narzekam. Całkiem dobre. Miły czerwiec, potem bardzo szybki lipiec. Tenis, wyjścia, spotkania klasowe, potem morze... Sierpień z masą planów i zapału. Prawie nic z tego nie wyszło, ale mimo wszystko dobrze było. Trochę zdjęć, znowu wyjść, trochę siedzenia w domu, filmów, czasu dla siebie, Lublin, Szklarska. W końcu podział na klasy, pierwsza D! Teraz czeka nas wstawanie o siódmej, dojeżdżanie do szkoły, pewnie masa nauki, ale damy radę, musimy!

środa, 24 sierpnia 2011

61

Dobra, Szklarska też zaliczona. Faajnie :D Nie jest ważne, że wszystko mnie boli od schodzenia. Dobrze było. Z własnej, nieprzymuszonej woli doszłam na Śnieżkę, przeżyłam. Miło leżeć na mięciutkim łóżku i odpoczywać, patrząc na gwiazdy przy Rollin' with you. Jechanie na Vivie przez kilka dni mnie zniszczyło? Może trochę tak, ale warto było, mimo wszystko!

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

60

Faza na kumkę po raz 6758439201239485784930293489320.
A teraz wykorzystajmy resztę wakacji jak najlepiej :D
Niepoprawnie kolorowych snów! ♥

niedziela, 14 sierpnia 2011

niedziela, 7 sierpnia 2011

58

The vampire diaries? Myślałam, że się nie przekonam, a tu proszę. Oglądam ;o
Swoją drogą, czy pogoda zawsze mnie musi aż tak kochać? Ja wiem, że może i mam wymagania, ale jak już sobie coś w końcu zaplanuję i się na to nakręcę, to czy zawsze musi padać?! Wprawdzie czasem przesadzam, bo nie przeszkadza to tak bardzo, ale teraz to już serio trochę mi na tej pogodzie zależało... Dobra, idę dalej oglądać. Miłej reszty wakacji, mimo pogody.!

57

aaaa! Zróbcie mi coś, żebym w końcu zaczęła chodzić spać jak człowiek. Żebym nie chodziła potem nieżywa, tylko jakoś normalnie. Jakby ktoś miał pytania, to mam nowe odpowie, TUTAJ. Nie mam zdjęć, zostaję na najbliższy czas pozbawiona aparatu... super. Dobra, co was to tak naprawdę obchodzi..? Ok, nieważne, dobranoc :)

piątek, 5 sierpnia 2011

56

Piękny dzień. Naprawdę fenomenalnie cudowny. Wcale nie stłukłam wielkiej duraleksowej miski, która rozprysła się po całej kuchni na miliony maleńkich kawałeczków. Wcale nie wywaliłam się na rowerze i nie rozpieprzyłam sobie kolana. Wcale mnie teraz nie szczypie. Jak przeżyję i nic więcej nie zepsuję, to możecie mi gratulować.

wtorek, 2 sierpnia 2011

55

Dobra, każdy a wzloty i upadki, tak? Może i faktycznie jest poniżej krytyki, ale co z tego? Trzeba się otrzepać i iść dalej. Poprawić błędy i następnym razem wszystko zrobić lepiej. Co lepiej pomoże, jak nie trening? :D

54

Żart, boję się jak cholera.
Ponad połowa wakacji minęła, dobrze całkiem. Bez rewelacji, ale wakacje uważam jak do tej pory za udane. Trochę w domu, trochę tenisa, trochę nad morzem i fajnie. Teraz tylko trzeba sierpniem ponadrabiać, żeby jednak była rewelacja. A jak nie, to i tak będzie cudownie. Zaczynamy od jutra, wyjdzie!