poniedziałek, 31 grudnia 2012

96

To zdjęcie mówi wszystko. Kolejny dobry rok idzie ku końcowi. Jaki był? Już od pierwszych minut bardzo roztańczony i, ku rozpaczy niektórych osób, także rozśpiewany. Zdarzyło się wiele, bardzo wiele. Zdążyłam zgromadzić całkiem sporo dobrych wspomnień, ale i trochę złych czy bolesnych doświadczeń. Do tego był rokiem zaskoczeń, pod różnymi względami. Nigdy nie przypuszczałabym, że wydarzy się to, co akurat miało miejsce. Rok przemęczenia i wypalenia. Zauważyłam, że nie tak trudno mnie wyniszczyć. Na szczęście też nie tak trudno zregenerować i podwoić siły, więc jeszcze trochę pewnie pożyję! Rok przypałów i kompromitacji. Rok śmiechu! Ale, jak nigdy, cieszę się z nich, nic tak nie poprawia humoru jak wspominanie tego wszystkiego. Rok wielu nieprzespanych nocy. Warto było! Rok sukcesów, przekraczania własnych granic, przełamywania siebie. Rok zmian i przemyśleń. Rok zabawy. Był zupełnie inny niż poprzednie. Naprawdę. Ale to nie znaczy przecież, że gorszy. Jednocześnie też wspomnę, że strasznie cieszę się, że pewnie rzeczy pozostały bez zmian. Ludzie, którzy byli rok temu są nadal. Oby przyszły rok był równie dobry, przyniósł moc przeżyć i całą gamę wspomnień. Tego sobie i Wam z całego serca życzę. 2013, please be good to us!

piątek, 21 grudnia 2012

95

Ludzie nas nie zrozumieją, ludzie są okrutni.

czwartek, 20 grudnia 2012

94

Koniec szkoły już na ten rok i, o dziwo, tym razem jak najbardziej czuję święta. Śnieg wprawdzie zniknął już kilka dni temu, ale wszechobecność prezentów, ciasteczek i typowo świątecznych piosenek obudził we mnie wszystko, co związane z tym charakterystycznym czasem, cudowną atmosferą. I gdy tak to wszystko mnie przepełnia, uświadamiam sobie, jak lubię ten przedświąteczny czas. W tym roku też bez żadnych wewnętrznych sporów, to pewnie też ma swoją rolę. Ale jeszcze trochę, na razie have fun! (:

poniedziałek, 3 grudnia 2012

93

Zimno wszędzie. Mijający przechodnie coraz szczęśliwsi i jednocześnie coraz bardziej załamujący. Jesienny, melancholijny nastrój udziela się już nawet mi, byle teraz przeżyć i do piątku.

środa, 28 listopada 2012

92

I kolejny dzień spędzę w prywatnym więzieniu, ze starym kotem, laptopem i radiem. Kolejny wieczór, który spędziłabym gdzie indziej. Milej. Zabawniej. Niebezpieczniej. Na emeryturze będę się bawić. Przecież nie teraz.
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=pzpGk44UXKQ&NR=1

poniedziałek, 22 października 2012

91

Dokładnie każdy kolejny dzień, spędzony w tych starych murach LZK coraz bardziej przekonuje mnie, że ta szkoła jest jak najbardziej nienormalna. Zwykle w tym gorszym tego słowa znaczeniu niestety... To aż śmieszne, jak nauczyciele mogą zmienić swój stosunek do uczniów przez raptem dwa miesiące wakacji, no naprawdę. Do KRYMINAŁU wszyscy, tam przemyślimy swoje zachowanie, tak :)

sobota, 20 października 2012

90

Niektóre miejsca czy ulice chyba naprawdę nieprzypadkowo otrzymują swoje nazwy. Tu naprawdę jest kosmos, a tam naprawdę uroczo. Godzina błądzenia gdzieś pośród pozornie brzydkich bloków i połyskujących wszystkimi kolorami tęczy jesiennych drzew, z cudownie przygrzewającym słońcem, rękami w kieszeniach i suchymi liśćmi pod stopami, a świat jest lepszy. Lasem przez środek miasta, why not?

sobota, 13 października 2012

89

Ludzie mogą wszystko. Jestem człowiekiem. Ja też mogę wszystko. Ale powtarzanie sobie tego wciąż, w kółko, wcale nie pomaga. Przynajmniej nie mi. Nie umiem nawet dobrze pozbierać własnych myśli, więc mimo wszystko uśmiecham się do świata, pokazując tym samym 'tak, u mnie świetnie'. A wyraz świetnie zdecydowanie tu jednak nie pasuje. Nie pokażę słabości, to nie w moim stylu, nie umiem rozmawiać o tym z ludźmi. I w ten sposób sprawa się nawarstwia, problem rośnie. Zapominanie działa krótko, złe rzeczy wracają jak bumerang. Może kiedyś coś z tym zrobię, hope so.
I'll wait.

środa, 3 października 2012

88

So fuckin' true.

poniedziałek, 1 października 2012

87

To chyba nie był najlepszy pomysł, żeby wracać ze szkoły spacerkiem w taką pogodę. No, ale co by nie miało być, lubię przecież deszcz.

niedziela, 23 września 2012

86

I już jesień widać wszędzie, zimno robi się nie tylko na zewnątrz. Masa roboty, a siła tylko na zawinięcie się w koc z herbatką i XX. Mówiłam, że nie znoszę niedzieli?

poniedziałek, 17 września 2012

85

Tak strasznie nie lubię poniedziałkowych wieczorów, kiedy na nic nie mam czasu i jeszcze bardziej mi się nie chce. A pracy od tego niestety nie ubywa.

sobota, 8 września 2012

84

Jeeejkujejkujejku, jak dziwnie. Jak dużo się dzieje, jak megamegadziwnie, nie ogarniam, nie mam mózgu ;o. To wszystko i skacząca po scenie bosa Flo, nie wiem, co jutro, jak nie umrę to spoko. Trzeba skrystalizować do tego czasu choć kawałek wyparowanego dziś mózgu, ciężko będzie.

sobota, 1 września 2012

83

Piękne to były wakacje, zdecydowanie zbyt krótkie. Zleciały szybko jak nigdy i w zasadzie najwięcej zmieniły. Nie wiem, co będzie ze wszystkim dalej, ale dobre doświadczenie to jednak było. Krótkie, ale cudowne. Przełamywanie siebie jest całkiem spoko, trzeba to jakoś dalej pociągnąć. Pół miesiąca 'bez opierdalania się', potem szybko Francja, Hiszpania, Lublin, i już znowu tylko pół miesiąca w domu, znowu nie ma kiedy spać, Baruchowo. Zdjęcia, sondy, koncerty, targi, stoły, szmaty, tańce, spotkania... I nadal nie poszłam do kina! Trzeba w końcu to nadrobić, ogarnąć się(lama!) i jakoś zebrać na te 10 miesięcy, które jak mniemam, nie będzie takie proste i przyjemne... Ale damy radę, jak nie my to kto? Yolo, babe! :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

82

Discopolowy festyn z potupają na trawie pod gołym niebem - ZAWSZE SPOKO. W białych trampeczkach szczególnie polecam :) Ostatni tydzień już, wykorzystajmy go, proszę! http://www.youtube.com/watch?v=9qK2gNghScM Nie wierzę, ale się wkręca, nawet mi :D

niedziela, 26 sierpnia 2012

81

Znowu dawno mnie tu nie było. Nie potrzebowałam tego jakoś, chociaż sporo się działo. Cały MW, biesiady, wzorcownia, rolkarze, sonda i ludzie z sondy, spotkania, koncert dzisiejszy, no spoko. W końcu coś się dzieje ciekawego i w końcu spędzam chociaż ostatnie dni wakacji na czymś nawet produktywnym!
BetheR. Ups, chyba nie zauważyłam nawet braku wokalisty :o

środa, 1 sierpnia 2012

80

Możnaby powiedzieć, że swego rodzaju jubileusz... Już 80 postów się tu pojawiło, choć napewno w niezbyt błyskawicznym tempie. Czy to ważne? Piszę, żeby jakoś ulżyć mózgowi. Nikt nie musi tego czytać, nie na tym mi zależy. A teraz? Thanks a lot, że wizja koncertu, na który czekałam od tygodni, nagle całkiem się rozpływa i zostaje zastąpiona obrazem paru monotonnych dni w Lublinie. Tydzień z babcią. Okej, ale nie teraz, nie jutro, nie w niedzielę....

niedziela, 29 lipca 2012

79

I po Francji, Hiszpanii, Szwajcarii, przejazdem paru innych krajach, w sumie ponad 40 godzinach w autokarze. Kolonie się skończyły, zostało parę dobrych wspomnień, a teraz trzeba żyć dalej, odespać te noce, gdy nie dałyśmy spać innym, albo cieszyłyśmy się pewną znajomością języków, która pozwala dogadać się z obcokrajowcami. Nie było ich tak wiele, ale niesamowicie zmęczona po wszystkim jestem. Tylko spać, spać, spać. Trochę jedzenia, muzyki i pogodzenia z własnym mózgiem też mam w planach na najbliższy czas. No i trzeba w końcu się pozbierać, bo wakacji już niestety wcale tak wiele nie zostało, a ten czas trzeba wykorzystać :)
obowiązkowe, pożęgnalne cieciererecie!

wtorek, 29 maja 2012

78

Fale upałów przeplatane krótkimi, wiosennymi ulewami. Zdecydowanie lubię. Lubię od czasu do czasu trochę zmoknąć w ciepłym deszczu, wracając do domu. Przeżyję krzywe spojrzenia ludzi, gdy śmieję się do każdej kropli spadającej na moją głowę. Oj najwyżej będę chora, co mi tam. Ale od deszczu chyba jeszcze nikt nie umarł, chociaż może to nie byłoby głupie. love

środa, 25 kwietnia 2012

77

Aaaaaa, zdecydowanie umieram. Dwa tygodnie bez weekendu nie są tym, co lubię najbardziej. Właśnie nadeszły te dni, gdy żałuję, że doba nie ma co najmniej dwóch godzin więcej. Niesamowicie by się przydały. Mózg mi się przegrzewa, zwoje palą, a najważniejszej, najbardziej pracochłonnej i wymagającej trzeźwego myślenia rzeczy na jutro jeszcze nie zaczęłam. Mogę sobie już chyba tylko życzyć powodzenia i liczyć na mało prawdopodobne przebłyski geniuszu. No nic, już całe szczęście niedługo.