środa, 25 kwietnia 2012

77

Aaaaaa, zdecydowanie umieram. Dwa tygodnie bez weekendu nie są tym, co lubię najbardziej. Właśnie nadeszły te dni, gdy żałuję, że doba nie ma co najmniej dwóch godzin więcej. Niesamowicie by się przydały. Mózg mi się przegrzewa, zwoje palą, a najważniejszej, najbardziej pracochłonnej i wymagającej trzeźwego myślenia rzeczy na jutro jeszcze nie zaczęłam. Mogę sobie już chyba tylko życzyć powodzenia i liczyć na mało prawdopodobne przebłyski geniuszu. No nic, już całe szczęście niedługo.