niedziela, 6 lutego 2011

27

Ok. Po raz kolejny, mimo wszelkich złych przeczuć i obaw, wyjazd zdecydowanie przerósł moje oczekiwania. Pierwszy, sobotni wieczór jak najbardziej miło rozpoczął wszystko. Kolejne trzy trochę gorsze, czwarty wszystko wynagrodził. Lubię zacząć od bilarda w czwórkę, a kończyć z krwawą Mary i JP na schodach, w ósemkę, odgadując mój numer. Następny wieczór też dobry, tabu, Atomówki i Dexter, znowu schody, znowu dziwne rzeczy na bilardzie... Ostatni wieczór z HSM, Chojrakiem i schodami też bardzo dobry. Dni w sumie też bardzo miło upływały. Narty, deska, po której zupełnie nie mogłam się ruszać, "pani Iwonko..!" i różne inne rzeczy. J.J.P.A.A.K.R.M.M. dziękuję. Nie zapomnę :D
Chcę czekoladę z Rusińskiego ♥♥♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz